środa, 3 lipca 2019

Liczy się gęba...

Liczy się gęba.




Żyjemy w czasach, gdy, po wielu tysiącach lat ewolucji, znowu przemawia do nas pismo obrazkowe a im mniej tekstu a więcej obrazków, tym lepiej.  Stąd popularność portali promujących fotografie, stąd wszechobecne fotoblogi. Bo patrząc na zdjęcie nie trzeba myśleć (chyba że zastanawiać się, czy te krzywizny są naturalne czy też falują razem z sylwetką :P ).
Zdjęcie powinno być idealne, przedstawiać idealną twarz, idealną sylwetkę i idealny świat. Wszystko na pokaz. Jakby właściciele fotek krzyczeli: patrzcie i podziwiajcie!
A gdzie w tym wszystkim miejsce na prawdę? Na świat taki, jakim jest? Jacy my jesteśmy?
Gdzie rozmowa, uczucia, miejsce dla drugiego człowieka?
Przeraża mnie powierzchowność. Ocenianie po ilości lajków i wielkości zasięgów.
Po co słuchać, "tracić czas" na słuchanie drugiego człowieka, skoro można zobaczyć. I na tej podstawie ocenić.
Liczy się gęba.
Nic więcej.



poniedziałek, 18 marca 2019

Każdy ma marzenia...


Nad napisaniem tego posta zastanawiałam się już od jakiegoś czasu. Miałam temat - marzenia - ale brakowało czasu. Albo tego błysku, który poprowadziłby palce po klawiaturze, by powstała z tego zgrabna całość. 
Właśnie przygotowuję się do wydania kolejnej książki. Poniższy cytat właśnie z niej pochodzi.
"Każdy ma marzenia".
Tak łatwo jest uwierzyć w to, kiedy jest się dzieckiem, kiedy wypowiada się życzenia do spadającej gwiazdy. W miarę upływu lat, stajemy się bardziej racjonalni, nasza radość dziecka gdzieś ulatuje i zapominamy o marzeniach. Myślimy o pracy, o rachunkach, zobowiązaniach ale nie o tym, co kiedyś czyniło nas szczęśliwymi. Przeliczamy wszystko na pieniądze, kategoryzujemy na to, co nam się opłaca a co nie. Nie bujamy w obłokach, bo nie wypada. Nie marzymy, bo to przecież bez sensu.
A przecież to, o czym myślimy staje się naszą rzeczywistością. Czyż nie byłaby piękna, gdyby odzwierciedlała nasze marzenia?







poniedziałek, 4 lutego 2019

Once upon a time czyli jak to się zaczęło?

Tę opowieść mogłabym zacząć rzeczywiście jak bajkę, od słów "dawno, dawno temu...", choć tak naprawdę to wcale nie było dawno. Moje dzieciństwo, głowa pełna pomysłów i marzeń.  I ta myśl, ze kiedyś chciałabym pisać książki. I pisałam. Zeszyty zapisywałam z prędkością błyskawicy, ołówkiem, bo łatwiej zmazać i poprawić. Zazwyczaj zaczynałam i nie kończyłam, bo w głowie pojawiał się następny pomysł, więc poprzedni oddzielałam grubą kreską i zaczynałam pisać kolejne opowiadanie.
W liceum  zaczynałam kończyć, moje formy zyskiwały na długości a ja czytelników.
Musiały jednak minąć jeszcze długie lata, aby z tej mąki był chleb. Pierwszą moją książkę, "Mimo wszystko", wydałam bardziej dla siebie. Takie spełnienie marzeń  z dzieciństwa.
Połknęłam bakcyla!
Zanim jednak odważyłam się wypłynąć na szerokie wody, musiało upłynąć sporo czasu i kilka rzeczy się wydarzyć.
4 lutego 2015 roku swoją premierę miała moja książka "Dlatego mnie kochasz", która uważam za swój debiut. Niemal na imieniny Agaty, głównej bohaterki. I się zaczęło :)
Dzisiaj, 4 lata później, mam na swoim koncie 6 tytułów, 7 w przygotowaniu. Moje marzenia aby pisać mają szansę się spełniać, bowiem nic nie sprawia mi takiej satysfakcji, jak opisywanie historii, kreowanie bohaterów i kierowanie ich losami.
Przede wszystkim jednak, nic nie sprawia mi większej przyjemności, niż kontakt z Czytelnikami. Wasze opinie, wiadomości i życzenia są tym, co nie pozwala mi porzucić myśli o pisaniu.
Czytaliście "Dlatego mnie kochasz"?

piątek, 11 stycznia 2019

Jak to jest z pisaniem czyli co siedzi w głowie Autora?

Czy zastanawialiście się kiedyś, w jaki sposób powstają historie, które potem czytacie? Od czego się to wszystko zaczyna?
Takie pytanie bardzo często pada ze strony Czytelników lub Recenzentów.
Bo ja tak. I choć sama piszę i wiem, w jaki sposób to wygląda u mnie, zawsze z niekłamana przyjemnością czytam wywiady z innymi Pisarzami, aby dowiedzieć się jak pracują i skonfrontować  ich doświadczenia ze swoimi.
Wczoraj przeczytałam wywiad z Autorką przygotowująca się do premiery swojej najnowszej powieści. Bardzo ciekawy zresztą. Było o życiu, obowiązkach i pasji czyli pisaniu, które stało się sposobem na życie, i wreszcie było o samym procesie. Czytałam z uśmiechem na ustach, bo mimo, ze nie znam osobiście owej Autorki, miałam wrażenie, że czytam o sobie. Zresztą, zawsze tak reaguję  czytając wywiad lub rozmawiając z osobą zajmującą się pisaniem. Miło jest poopowiadać sobie o tym, co siedzi nam w głowie, o historiach, które potrafią zacząć się ot tak sobie, od najdrobniejszej nawet rzeczy - słowa, twarzy, pejzażu czy rozmowy. I nawet stwierdzenie, że "słyszę głosy" nie wzbudza niepokoju :)
Mamy swój świat. W naszych głowach wciąż dzieją się różne historie, które bardziej lub mniej niecierpliwe pragną zostać spisane, by zrobić miejsce kolejnym. Przed oczami przewijają się - niczym klatki filmu - kolejne sceny, w uszach brzmią dialogi. I szukamy sposobu, w jaki Wam o tym wszystkim opowiedzieć.
Nasze książki są dla nas niczym dzieci. Każde inne, pojawiające się na różnym etapie naszego życia, z różnym temperamentem, ale kochane jednakowo mocno.
Mamy swoje wzloty i upadki, goniące deadliny, wenę lub "flow" i jej brak.
Ale najbardziej mamy pasję, chęć by pisać, by dzielić się swoimi historiami i zapraszać Was do swojego świata.
Drzwi są otwarte!



Tabela, Powietrze, Cafe, Kaligrafia, Czyste

środa, 14 listopada 2018

Prezent urodzinowy czyli Kinga

Czy wyobrażacie sobie piękniejszy prezent urodzinowy?
Otóż 29 stycznia będzie miała swoja premierę moja nowa książka, 1 tom trylogii "Lepsze jutro" zatytułowany "Słońce za horyzontem".
Jesteście ciekawi Kingi?


piątek, 9 listopada 2018

Rozmowa Dnia

Witajcie,

dzisiaj byłam gościem Moniki Sawickiej w Telewizji Ret-Sat1 w Łodzi.

Nasze spotkania są już tradycją. Monika zaprasza mnie do siebie po każdej premierze mojej książki. Tak było i tym razem. Rozmowa dotyczyła Tęczy nad jeziorem i nie tylko. 
A potem pozowałyśmy na ściance :D



Emisję programu z moim udziałem przewidziano na 14 listopada.






czwartek, 1 listopada 2018

Wspomnienie



"Wydawało mi się, że się obudziłam, że nie śpię. Słońce
zniknęło gdzieś za chmurami i ciężko było określić, która jest
godzina. W pokoju panował półmrok, po chwili usłyszałam
cichutkie pukanie kropel deszczu o parapet. Usiadłam na łóżku
i zastygłam zszokowana. W fotelu, nie dalej niż dwa metry ode
mnie, siedziała moja mama. Przez głowę przeleciała mi myśl,
że jeszcze śpię. Mama wyglądała na zmęczona i smutną.
Ubrana była w jasna sukienkę, idealnie podkreślającą jej figurę.
Po śmierci Łukasza schudła i od tego czasu trzymała świetną
linię. Miała założoną nogę na nogę i splecione na kolanie
dłonie, wyglądała jak zawsze. Patrzyła na mnie przenikliwie i
pod wpływem tego wzroku powoli opuściłam głowę. I ją
usłyszałam. Głos miała cichy, dźwięczny, ale mówiła powoli,
jakby wydobywanie wypowiadanie słów sprawiało jej ból."

Mimo wszystko
2010